ŚWIECKI ZAKON KARMELITÓW BOSYCH
W LUBLINIE
pod wezwaniem św. Józefa

Ordo Carmelitarum Discalceatorum Saecularis - OCDS

 

Droga życiowa Siostry Franciszki Strzeleckiej

Franciszka Strzelecka (s. Teresa od Jezusa) urodziła się 28 stycznia 1917 roku w Brzozówce koło Kraśnika. Mając zaledwie 15 lat przyjechała do Lublina podjąć pracę, aby pomóc rodzicom w trudnej sytuacji ekonomicznej. Przyjęły ją Siostry Urszulanki Unii Rzymskiej jako pomoc domową i pomagała w różnych pracach klasztoru: w sprzątaniu, w kuchni, w pensjonacie, pomagała też s. ekonomce w zakupach, a następnie przez wiele lat pracowała przy furcie klasztornej. W czasie okupacji woziła więźniom do obozu koncentracyjnego na Majdanku posiłki gotowane przez Siostry. Wolne chwile spędzała na modlitwie. Przychodziła na nabożeństwa do kościoła Karmelitów Bosych pw. św. Józefa. Tutaj dokonywała się wielka przemiana jej życia. Codzienne spotkanie z Jezusem w Eucharystii zaowocowało łaską powołania do III Zakonu, do którego została przyjęta 17 stycznia 1938 r., a śluby złożyła w dniu 14 czerwca 1939 roku. W lubelskiej wspólnocie III Zakonu Karmelitańskiego pełniła funkcję przełożonej w latach 1957-1970 i 1970-1980 oraz mistrzyni formacji w latach 1980-1983 i 1991-1994. Od 1972 r. pomagała misjom prowadzonym przez polskich karmelitów bosych w Afryce. Wysyłała do Burundi paczki z lekami i żywnością, później pieniądze i inne potrzebne rzeczy. Dzięki swojej postawie otwartości i zaangażowania pozyskała dla misji licznych i hojnych ofiarodawców. W okresie przemian ustrojowych niosła pomoc materialną internowanym i ich rodzinom. Kochając Maryję i służąc Jej, pragnęła szerzyć kult Matki Bożej Szkaplerznej, szyjąc szkaplerze, którymi Maryja okrywa swoje dzieci, chroniąc je przed złem. Franciszka szyła szkaplerze również dla misji w Afryce, aby i tam karmelici okrywali ludzi Szatą Maryi. Potrzeby były duże, dlatego zaangażowała do tego przedsięwzięcia kilka osób ze wspólnoty Świeckiego Zakonu, a także swoją siostrzenicę Elżbietę. Wspólnie uszyły ok. 300 tys. szkaplerzy. W dniu 15 stycznia 1996 r. w 25 rocznicę istnienia misji w Burundi i Rwandzie na wniosek ówczesnego prowincjała o. Benignusa Wanata, przy poparciu Generalnego Sekretariatu ds. Misji, generał Zakonu, o. Camilo Maccise w uznaniu zasług dla dzieła misyjnego agregował Franciszkę Strzelecką do Zakonu Karmelitów Bosych, "dopuszczając ją do udziału we wszystkich przywilejach duchowych, opustach, ofiarach, modlitwach i wszystkich innych dziełach pobożności i pokuty całego naszego Zakonu". Przez członków wspólnoty Świeckiego Zakonu nazywana była „Mateczką”. W ostatnich latach, kiedy nie mogła już czynnie uczestniczyć w życiu wspólnoty, wspierała nas modlitwą, żywo interesowała się tym, co się dzieje na spotkaniach, co w Karmelu, a także w całym Kościele. Pomimo wieku i ograniczeń w poruszaniu się, problemów ze wzrokiem, cierpliwie je znosząc, kleiła na brązowym suknie obrazki Maryi i Najświętszego Serca Pana Jezusa. Zawsze była zapracowana, nie wiedziała co to bezczynność, ale gdy przychodził gość, witała go z radością, natychmiast przerywała zaplanowaną pracę. Kiedy zaś zbliżał się czas modlitwy lub adoracji, widać było, że jest to dla niej bardzo ważne i nie sposób było kontynuować wizytę. Żegnała odwiedzającego jak „matka” dając choćby drobiazg na drogę, np. cukierka i zapraszała, by ponownie ją odwiedzić. Zdawała się być zawsze zanurzona w Bogu, a Bóg zapewne chciał, by była blisko Niego, nie tylko duchowo, ale i fizycznie. W ostatnich latach życia dojście na Eucharystię czy adorację, było dla niej wielkim wysiłkiem, pomimo tego, że jej pokoik znajdował się niedaleko kaplicy. Każdego dnia wiernie podejmowała trud pielgrzymowania do Jezusa, by Go przyjąć do swego serca, a gdy już całkiem sił zabrakło, to Jezus przychodził do Franciszki w dłoniach siostry szafarki. Nasza kochana Frania była obdarzona niezwykłym poczuciem humoru, nawet kiedy cierpiała, potrafiła doskonale bawić tych, którzy ją odwiedzali i nie skupiała uwagi na sobie, lecz mówiła i pytała o innych, robiła to z troski, a nie z ciekawości. Odeszła do Pana w środową noc 27 czerwca 2012 r., cicho i skromnie, w otoczeniu najbliższych, którzy wspierali ją modlitwą, w maleńkim pokoiku przy klasztorze Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Lublinie. Zapewne do Domu Ojca poprowadzili ją Maryja i Św. Józef, którego czciła i kochała. Przyjmij ją Panie do Swego Królestwa ...